Debata wokół ACTA spowodowała, że edukację o prawach autorskich trzeba rozpocząć od nowa i od podstaw.
W dyskusji wokół prawa autorskiego całkowicie pominięto, że prawo to odzwierciedla interesy twórców, spadkobierców i producentów. Interesy te wynikają z kształtowanych przez wieki relacji między twórcą a mecenatem i wyrażają się w oczekiwaniu wynagrodzenia i możliwości poświęcenia się działalności twórczej. Przysłuchując się debacie łatwo było odnieść wrażenie, że jej uczestnicy wyobrażają sobie, że znakomici pisarze, kompozytorzy, malarze po prostu tworzyli (i tworzą), a ich dzieła – na skutek wyłącznie „obcej interwencji” prawa autorskiego – dostały się następnie we władanie producentów. Pomijany jest całkowicie aspekt powiązań: twórca – mecenat, patron, twórca – producent, twórca – utwór, producent – utwór.
Dyskusja ta pokazała, jak niewielka część społeczeństwa rozumie, na czym polega proces tworzenia dóbr kultury, a zwłaszcza, w jaki sposób przez wieki utwory powstawały. Biorący udział w dyskusji często zdawali się zapominać o tym, że olbrzymia część utworów muzycznych, plastycznych, literackich i architektonicznych powstało dzięki mecenatowi – kościelnemu oraz świeckiemu – w różnych proporcjach w poszczególnych okresach historii.
Tym samym edukację o prawie autorskim należy zacząć od przekazania wiedzy na temat okoliczności powstawania dzieł, mecenatu, nienaruszalności utworu – tylko twórca upoważniony jest do władzy nad utworem, wreszcie, że powyższe relacje ukształtowały się przez wieki i pozostają trwałe. Twórcy nie chcą odejść od fundamentalnych zasad ochrony prawno-autorskiej, sygnalizują wyłącznie potrzebę modyfikacji niektórych rozwiązań.
W rozmowach o prawie autorskim zwykle wspomina się o uprawnionych, rzadziej – o utworze, który dzięki regułom prawa autorskiego ma pozostać nienaruszalny, nikomu poza autorem nie wolno w utwór ingerować lub go zmieniać. A zatem, prawo autorskie chroni utwory, które mogą pozostać w kształcie nadanym przez autora.
Kolejną cechą prawa autorskiego jest swoisty demokratyzm. Prawo autorskie oznacza bardzo silną ochronę – jest prawem wyłącznym. Uzyskanie tak silnej ochrony jest uzależnione wyłącznie od powstania utworu. Nie ma potrzeby ponoszenia jakichkolwiek opłat z tytułu tejże ochrony, ani potrzeby rejestracji utworu w jakimś organie. Ochrona nie jest uzależniona od zgody lub decyzji administracyjnej. Pozostaje dostępna dla wszystkich, którzy stworzą utwór. Jest o istotny przywilej i nagroda za twórczość.
Twórcy nie muszą wykonywać praw autorskich majątkowych, mogą rozpowszechniać swoje utwory bez pośrednictwa innych osób i bez opłat. Rzadko jednakże do takich sytuacji dochodzi.
W tym miejscu zaznaczyć trzeba, że prawa autorskie są „tolerowane” i respektowane przede wszystkim przez tych, którzy sami tworzą – nawet jeżeli są to wzory wyrobów przemysłowych, instrukcji obsługi, receptur i podręczników. Wielokrotnie zauważyliśmy w naszej praktyce, że przedsiębiorcy, którym zdarzył się przypadek niedozwolonego naśladownictwa i nielegalnego wykorzystania cudzych utworów dość szybko dostrzegali i rozumieli ideę wyłączności przyznanej twórcy i… sami zaczęli tworzyć innowacyjne produkty.
Dość często zapomina się, że prawo autorskie i pozostałe prawa własności intelektualnej tworzą impuls do podjęcia działań innowacyjnych. Co więcej, łatwo dostrzec, że największe sukcesy na rynku odnoszą produkty dobrze i nowatorsko zaprojektowane, odpowiadające potrzebom odbiorców odnoszą sukces. Sukces polskich gier komputerowych czy przemysłu meblarskiego wynika właśnie z innowacji.
Dobrze byłoby, aby debacie publicznej na temat prawa autorskiego towarzyszył rozsądek, aby wypowiedzi polityków były bardziej wyważone i uwzględniające interesy nie tylko tych, którzy głośno domagają się radykalnych zmian. Od najmłodszych lat powinniśmy być uczeni, że warto mieć swój pomysł i go zrealizować i nie kopiować.
Im bardziej innowacyjnym społeczeństwem będziemy, tym trwale zakorzenią się idee ochrony praw wyłącznych.
Źródło: Polska Izba Książki
Redakcja tekstu, skróty, wyróżnienia: Kreatywna Polska
Przedruk za zgodą: Polskiej Izba Książki