Prezentujemy poniżej oświadczenie ZZM RP na temat stanowiska w sprawie projektu ustawy o statusie artysty zawodowego. Oświadczenie jest dostępne na stronie https://www.zzmrp.pl/news
Wstęp:
„Zarząd ZZM RP nie jest jej entuzjastą projektowanej ustawy o statusie artysty zawodowego. Wiele z proponowanych zapisów nam się nie podoba. Uznaliśmy jednak, że w związku z silnym poparciem ustawy przez niemal wszystkie liczące się środowiska związane z polska kulturą, w interesie całego polskiego środowiska kreatywnego nie możemy występować przeciwko. W toku trwających konsultacji zgłosiliśmy szereg uwag i poprawek do poszczególnych zapisów. Wspólnie z ponad 50 organizacjami podpisaliśmy apel skierowany do władz, w którym bardzo mocno podkreślony został postulat włączenia smartfonów do rozporządzenia dotyczącego listy urządzeń, od których pobierana ma być opłata reprograficzna. Przypomnijmy, że zgodnie z proponowanymi zapisami ustawy, głównym źródłem jej finansowania ma być właśnie znaczna część opłaty reprograficznej. Tymczasem w wywiadzie opublikowanym 27 lipca w Dzienniku Gazecie Prawnej minister Kultury Piotr Gliński pytany, czy smartfony, których w obecnym projekcie rozporządzenia do ustawy nie ma na liście urządzeń zostaną objęte opłatą reprograficzną, powiedział: „umówiliśmy się, że w tym rozporządzeniu smartfonów nie będzie i dotrzymamy tego ustalenia”. Zarząd ZZM RP uznał, że tego typu wypowiedź ministra odpowiedzialnego za ustawę, zwłaszcza tuż po apelu środowisk kreatywnych, jest skandaliczna.”
Uznaliśmy, ze jesteśmy zobowiązani do opublikowania naszego oświadczenia, które przytoczymy tu w całości:
„Związek Zawodowy Muzyków RP jest sygnatariuszem apelu środowisk kreatywnych w sprawie systemu wsparcia artystów zawodowych, pod którym podpisało się ponad 70 organizacji reprezentujących różne środowiska artystyczne. W apelu mocno zaakcentowano postulat umieszczenia smartfonów na liście urządzeń, od których pobierana jest opłata reprograficzna. Oczekiwaliśmy, że Minister Piotr Gliński wesprze nasze postulaty, tymczasem w wypowiedziach medialnych potwierdził on ostatnio, że smartfony nie znajdą się na liście “czystych nośników”.
Zarząd Związku Zawodowego Muzyków RP wyraża głębokie rozczarowanie postawą Ministra. Smartfony, które są dziś osobistymi centrami kultury powinny być niekwestionowanym, głównym źródłem rekompensaty za kopiowanie w ramach dozwolonego użytku należnej muzykom i innym artystom. Wyłączenie ich z listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną znacząco zredukowało by jej wysokość, zwiększając w ten sposób drastycznie postępującą pauperyzację środowisk twórczych. Na to nie ma naszej zgody.
Należy podkreślić, że opłata reprograficzna to określony prawnie mechanizm mający na celu wynagrodzenie artystów za straty wynikające z dozwolonego prawnie kopiowania ich utworów. To niekwestionowana część wynagrodzenia także muzyków, których utwory są kopiowane i odsłuchiwane głównie z użyciem nowoczesnych urządzeń takich jak smartfon. Fakt nieuwzględniania tych oczywistych faktów przez MKDNiS traktujemy jako działanie na szkodę środowisk muzycznych, które w aktualnej sytuacji potrzebują szczególnego wsparcia.
Wzywamy Pana Ministra Piotra Glińskiego i Pana Premiera Mateusza Morawieckiego do opamiętania i wzięcia odpowiedzialności za wieloletni ciąg zaniedbań i karygodną bezczynność w tej sprawie. Oczekujemy natychmiastowych działań zmierzających do wypłacania muzykom rekompensaty za wszystkie nowoczesne urządzenia, na których kopiowana jest muzyka, ze szczególnym uwzględnieniem smartfonów.
Tak dzieje się w 27 krajach europejskich i nie rozumiemy dlaczego w Polsce miałoby być inaczej, dlaczego w naszym kraju artyści są ignorowani i podejmuje się decyzje wywłaszczające ich z należnych im opłat. Dobro polskiej kultury wymaga w tej sprawie jasnych i zdecydowanych decyzji. Odstępstwa od standardów europejskich w tej kwestii, obniżają konkurencyjność polskiego sektora kreatywnego, zagrażają bytowi polskich środowisk artystycznych i w istocie rzeczy sprzyjają interesom globalnych koncernów”.
Oświadczenie opublikowaliśmy w naszych kanałach internetowych, oraz rozesłaliśmy do najważniejszych redakcji. 31 lipca na łamach Polska The Times ukazał się artykuł Tomasza Dereszynskiego zatytułowany: „Opłata reprograficzna. Burza po słowach wicepremiera Piotra Glińskiego o braku opłat od smartfonów. Muzycy RP apelują o opamiętanie” w którym znalazły się obszerne cytaty z naszego oświadczenia. Zwrócić należy uwagę na bardzo rzetelne i dogłębne omówienie przez autora tego tak ważnego dla nas tematu, za co z pewnością należą mu się od naszego środowiska szczere podziękowania. 11 sierpnia ukazał się na tych samych łamach jeszcze jeden ważny artykuł tego samego autora „Opłata od smartfonów. Na artystów wylał się hejt. Padły groźby karalne. Mówią jak jest: Łepkowska, Kos-Krauze, K. Cugowski, Polak, Lipiński” w którym autor oddał głos polskim artystom, którzy doświadczyli bezprecedensowych ataków po tym, gdy publicznie zabrali głos na temat opłaty reprograficznej. W artykule padają rzadko pojawiające się w prasie pytania dotyczące potencjalnych organizatorów, bądź zleceniodawców wymierzonego w artystów hejtu: „W ustach naszych rozmówców pobrzmiewa zwrot “zorganizowany hejt”. Najnowszy raport instytutu prawokonsumentow.org opublikowany 2 sierpnia 2021 r. opisuje zjawisko kupczenia opiniami w internecie. Jak czytamy w nim, “fabryki internetowych opinii i „lajków” trzymają się mocno. Dysponują arsenałem wiarygodnych tożsamości do wynajęcia. Wpływają na opinie i decyzje konsumentów. Zatem czy analogicznie jest możliwy “zakup” zorganizowanego hejtu na artystów? Konkretnie na naszych rozmówców? Tego nie wiemy, bo nie złapano, na razie, nikogo za rękę”.
Warto tu także zacytować niezwykle celną analizę sytuacji autorstwa Sidneya Polaka „moim zdaniem ci hejtujący są botami, sztucznie tworzonymi kontami, których celem jest zastraszanie. Możemy się jedynie domyślać, kto za tym stoi i czyim interesom przeszkadza opłata reprograficzna. Istnieją w Polsce firmy, które można wynająć do takich działań hejterskich. Płaci się kilku lub kilkunastu ludziom, by tworzyli armię botów. Tak powstałe konta udają prawdziwe osoby lecz w rzeczywistości to martwe dusze, osoby, które nie istnieją – komentuje. Kto może za tym stać? Kto za to płaci, zleca działania? – Biznes elektroniczny jest w stanie sfinansować całą armię trolli piszących bzdury, co w domyśle właśnie się dzieje w związku z planami poszerzenia opłaty reprograficznej. Te boty nawzajem lajkują swoje wpisy, co jeszcze bardziej nakręca zasięgi. Gorzej, że takie trolle posuwają się do gróźb, jak to się działo w moim wypadku. Ktoś kto zarządza takimi agresywnymi postami ma pewnie odpalonych 20 anonimowych kont. Nie jest dla niego problemem, by też wysyłać z tych fałszywych profili groźby właśnie dlatego, że pozostaje anonimowy (…) Niestety te opłacone armie trolli osiągają swój cel, którym jest zrobienie wrażenia. Wielu artystów zostało zastraszonych w ten sposób. Ludzie kultury boją się publicznie bronić opłaty od smartfonów. Trzeba ośmielać artystów i pokazywać im, że to jedynie wyreżyserowany przez kogoś internetowy spektakl, który ma uciszyć tych, którzy działają wbrew interesom cyfrowego lobby. Oni po prostu bronią swojego olbrzymiego rynku”.
Po ukazaniu się opisywanej powyżej wypowiedzi ministra kultury Piotra Glińskiego w grupie dyskusyjnej na jednym z komunikatorów, której członkami są przedstawiciele organizacji kreatywnych biorących czynnie udział w procesie konsultacji w sprawie ustawy o statusie artysty zawodowego, a której moderatorem jest jeden z autorów ustawy – Artur Szklener, rozgorzała gorąca dyskusja. Dominowały głosy oburzenia. Środowisko niemal jednogłośnie zażądało spotkania z ministrem Glińskiem. Artur Szklener odpisał: „Wczoraj rozmawiałem z dyrektorami departamentów MKDNiS. Zwróciłem m.in. uwagę na dewastujący wpływ tej wypowiedzi (z którą resort ma teraz problem, bo wcześniejsza narracja była świadomie wymijająca, żeby przygotować grunt pod dodanie smartfonów) na porozumienie z artystami, i to tuż po bezprecedensowym poparciu projektu ustawy, jeszcze zanim udało się to poparcie zdyskontować. Cóż mogę powiedzieć, ręce opadają. Popieram ideę spotkania artystów z wicepremierem. MKDNiS ma też prostować wydźwięk tej wypowiedzi. Tylko wszystko może potrwać z uwagi na okres urlopowy. (…) Sugeruję, by spotkanie było z możliwie szerokim udziałem naszych organizacji. Być może będzie pewien lęk z drugiej strony i próba zawężenia liczby uczestników, natomiast spotkanie z liczną naszą reprezentacją byłoby właściwym i chyba oczekiwanym przez nas gestem ze strony rządowej”.
Należy podkreślić, że nasze oświadczenie spotkało się w większości z bardzo pozytywnym odbiorem środowiska. Poparło nas m.in. Stowarzyszenie Autorów Zdjęć Filmowych PSC, informując że: „w najbliższym czasie (jeżeli nie powstanie wspólne oświadczenie) wystosujemy własne. Dla branży filmowej wpisanie na listę smartfonów jest bardzo istotne (była to jedna z naszych poprawek)”. Odnotować jednak musimy, że w dyskusji padło również zdanie, że „nie warto ginąć za smartfony”. Nasza odpowiedź była następująca: „Zarząd Związku Zawodowego Muzyków RP zdecydował się na wydanie w tej sprawie oświadczenia, bowiem opłata reprograficzna od smartfonów to w znacznej mierze pieniądze, które są należne muzykom. Filmy, książki oczywiście także, ale tam bardziej poręczne są tablety czy komputery. Ktoś z dyskutantów napisał powyżej że nie warto ginąć za smartfony. Dla naszego środowiska, dla wielu muzyków to jest faktycznie sprawa życia lub zawodowej śmierci. My tego tematu nie odpuścimy”.
Z wielką przykrością musimy zauważyć, że również ze strony środowiska muzycznego zaczynają pojawiać się wypowiedzi, które szkodzą naszym interesom. 20 sierpnia Zarząd Główny Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków wydał oświadczenie, w którym czytamy m.in. „Uważamy, że smartfon co do zasady powinien znaleźć się, tak jak pozostałe urządzenia, na liście czystych nośników. Rozumiemy jednak uwarunkowania legislacyjne. Budowanie podmiotowości środowiska jest procesem skomplikowanym, a nieuchwalenie ustawy o Uprawnieniach artysty zawodowego z powodu walki o smartfony, które i tak naszym zdaniem, w pewnym momencie trafią na listę czystych nośników, choćby z powodu wymogów określonych dyrektywą europejską, będzie olbrzymią stratą dla całego środowiska artystycznego, nie tylko muzyków”. Nie możemy się zgodzić z tym stanowiskiem. Co więcej wydaje się nam ono skrajnie naiwne. Przypomnijmy, że dyrektywa europejska, na którą powołuje się zarząd SPAM, została uchwalona w roku 2001, czyli na kilka lat przed wejściem Polski do UE. Kolejne polskie rządy nie zrobiły nic aby dostosować polskie prawo do zawartych tam zapisów. Zarząd ZZM RP stoi na stanowisku, że o wprowadzenie smartfonów do rozporządzenia ministra trzeba walczy teraz, za wszelką cenę.”
Źródło: https://www.zzmrp.pl/news